Witajcie
Krem ochronny na słońce dla dzieci SPF 25 /Dax Cosmetics/Biedronka /Recenzja
Cien Sun / Lidl /Prezentacja
Dziś przychodzę do Was z opinią o fajnym kosmetyku Dax Cosmetics . Tak szukam , szukam i nie ma go ani w oficjalnej ofercie firmy, ani też na stronie Biedronki ( w ofercie wakacyjnej ) . Inne Daxy widziałam, a tego mojego nie. No cóż, w każdym bądź razie w Biedrze kupiony mój kremik dla dzieci był.
Krem ochronny na słońce dla dzieci Dax Cosmetics - moja opinia
Krem ma pojemność 75 ml i kosztuje 8,99 . Umieszczono go w plastikowej, miękkiej tubie . Otwieranie na zatrzask . Sam krem jest biały, jakby trochę emulsyjny i tłustawy . Ładnie i delikatnie pachnie . Co podoba mi się najbardziej, szybko się wchłania . Nie pozostawia tłustej warstwy ani też nie bieli skóry . Na mojej skórze subtelnie widać połysk, po jego zastosowaniu . U Ksawcia nie ma takiego objawu. Chwilę po posmarowaniu po prostu go nie widać.
Niektórzy stwierdzą, że SPF 25 to zbyt niska ochrona . Każdy ma swój punkt widzenia . U nas się sprawdza . Nie "smażę" dziecka w pełnym słońcu i ograniczam jego przebywanie na dworze w czasie największych upałów . Pamiętam też o tym, że smarowanie preparatem przeciwsłonecznym należy powtarzać. Krem ochronny Dax jest wodoodprony . Jednak po długim moczeniu, czy też wytarciu Ksacia ręcznikiem, aplikację powtarzam .
Stosujemy Daxa już jakiś czas. Gruntowny test przeszedł w niedzielę nad jeziorkiem. Ksawcio oczywiście kopał w piasku, ale też korzystał z przyjemności chlapania się w wodzie . Mogę, więc polecić zgrabną, poręczną tubkę Kremu ochronnego na słońce . Żadnych podrażnień, uczulenia i przede wszystkim świetna ochrona . Krem ma łatwą w aplikacji oraz wydajną konsystencję . Nie lubię gigantycznych opakowań kosmetyków z filtrem, bo zazwyczaj mam i jakiś do twarzy, potem dla siebie i na końcu zostają mi resztki . Jeśli polubię się z produktem, zawsze mogę sobie dokupić drugie opakowanie !
A tu jeszcze coś w temacie ochrony przeciwsłonecznej i po słonecznej . Cien Sun Invisible dziś zaczynam sobie testować, bo właśnie wyszło słońce . Jest przeznaczony dla normalnej i nie opalonej skóry . Mam skórę wrażliwą jeśli chodzi o dłuższe przebywanie na słoneczku, ale już się trochę z nim zaprzyjaźniłam w tym roku . Dlatego SPF 20 jaki oferuje spray myślę, że teraz będzie dla mnie w sam raz. Z początku tak patrzę i myślę, hmm pewnie to olejek i będzie mi się kleił w tym upale . A tu miłe zaskoczenie. Jest to lekka, wodoodporna mgiełka o delikatnym zapachu . Więc i płeć brzydka nie powinna mieć oporów z jej używaniem. Psikam , psikam i nawet nie trzeba smarować. Jupiii, co za wygoda i oszczędność czasu. Zwłaszcza na plaży, gdy już za chwilę muszę lecieć i patrzeć gdzie moje dziecię się podziewa . Do tego wchłania się szybko i praktycznie nie czuć produktu na skórze. Widać jedynie bardzo delikatny połysk. Nie świecenie, ale coś w rodzaju zdrowej skóry .Spray zawiera alkohol , który jednak bardzo szybko wietrzeje i zostaje ta substancja chroniąca przed słońcem . Cóż, na twarz nie będę go rozpylała .
Niektórzy uważają stosowanie balsamów/kremów po opalaniu zbędne. Ja już nauczyłam się , że to jednak nie fanaberia dobre 10 lat temu . Nawet jeśli zastosujemy "ochraniacz" przed , a po kąpieli słonecznej wydaje nam się , że nie odczuwamy żadnych dolegliwości. Nasza skóra może dopiero za jakiś czas zbuntować się . Miałam też taki przypadek - ach ta młodość ! Pojechałyśmy z koleżankami nad morze . Oczywiście kilkukrotnie nakładałam smarowidło z filtrem,ale prawie cały dzień leżałyśmy plackiem na piasku. Oj do oporu korzystałyśmy ze słońca . Już na plaży posmarowałam się też balsamem po opalaniu . A drugi raz w domu, po prysznicu. Mama prawie zawału nie dostała, bo nie byłam czerwona. Byłam buraczkowa. Ale na szczęście , dzięki obu kosmetykom nic mnie nie piekło i skóra mi nie schodziła . Teraz nie mam takich głupich pomysłów. ale chyba większość z nas usiłowała się kiedyś strzaskać na mahoń . U mnie to raczej trudne bo z natury mam rude włosy i piegi, więc dość jasną i oporną na opalanie karnację. Jak najbardziej warto sięgać po kosmetyki kojące i nawilżające po opalaniu . Balsam Cien to aż 500 ml produktu, więc to jak najbardziej produkt rodzinny i nie trzeba go sobie żałować . Ma lekką, dobrze wchłaniającą się konsystencję . W końcu to lotion. Zapach też jest fajny , nie nużący .Przynosi ulgę po zbyt długim przebywaniu na słońcu. My się z Ksawciem nie "przypaliliśmy", ale Grzesiek plecy sobie opalał i potem narzekał , że coś go swędzi . Myślał, że mu wszystko wolno jak ma ciemną karnację . ale to był jego pierwszy dłuższy pobyt na słońcu w tym roku . Balsam akurat dostaliśmy w samą porę. Ukoił podrażnienie .
Oba kosmetyki są dostępne w Lidlu . Oferta Cien Sun jest o wiele bogatsza, a ceny przystępne.
Kupujecie kosmetyki do opalania w sieciówkach ? Używacie balsamu po opalaniu, czy smarujecie się tradycyjnym balsamem ?
Ja kupuję Kolastynę i Dax na zmianę, ale Dax jest chyba lepszy, bo Kolastyna bardzo beli.
OdpowiedzUsuńJa muszę właśnie kupić:)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Tobą ,kosmetyki z filtrami na lato to podstawa.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ,kosmetyki z filtrem to podstawa.
OdpowiedzUsuńja to w ogóle nie kupuję takich kosmetyków, choć wiem że powinnam :)
OdpowiedzUsuńZawsze używam czegoś podobnego, ponieważ nie chcę żeby mi po opalaniu skóra schodziła :D
OdpowiedzUsuńrilsdeee.blogspot.com
hi dear, i didn't try all these products..
OdpowiedzUsuńJa się nie opalam, dlatego też nie kupuje takich rzeczy. :)
OdpowiedzUsuńJa się też kiedyś nie opalałam, ale potrafiłam przypalić np na zakupach. Raz miałam wysypkę na dekolcie i takie krostki podchodzące wodą. I wysatczyło nie całe 2 godziny
UsuńNie wyobrażam sobie przy takiej pogodzie nie używać kremów z filtrami, szkoda mi mojej skóry :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zapomniałam kupić i opalałam się bez - dwie noce kiepsko spałam plecy mnie paliły ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz :)
UsuńJa zdecydowania wolę olejki :) Balsamy itp jakoś mi nie odpowiadają do końca.
OdpowiedzUsuńNoo ja o to dbam ze szczególną ostrożnością, tym bardziej, że my (rodzice) i Maciuś mamy wrażliwą cerę i uczulenie na słońce... W tym tygodniu obkupiłam się w kremy Lierene i Kolastyna w wysokimi filtrami SPF. I wiem, że i nam pomogą przetrwać jakoś te upały...
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za nimi w Lidlu :)
OdpowiedzUsuńOj, teraz ochrona przeciwsłoneczna to podstawa.
OdpowiedzUsuńja się niestety wolno opalam, dlatego nie stosuję kremów ochronnych z wysokim SPF :)
OdpowiedzUsuńmogłabyś poklikać w linki na moim blogu?
http://photo-andyou.blogspot.com/2015/07/dresslink.html
Chętnie wypróbujemy :). Zazwyczaj używamy kosmetyków do opalania Lirene :)
OdpowiedzUsuńGreat post! I use the Cien protector everyday
OdpowiedzUsuńPlease click on the link on my post
http://helderschicplace.blogspot.com/2015/07/ready-to-bear-with-shein.html
Ja kupiłam sobie produkt do opalania w aptece, ale tylko dlatego, że akurat wszystko było zamknięte a potrzebowałam na wyjazd (tak to jest jak się wyjeżdża o 6 rano i zapomni wcześniej kupić). Używam kosmetyku w sprayu. ;D
OdpowiedzUsuńJa dla juniora kupiłam w Biedronce 50-tkę z Lirene, bo słońce bardzo go lubi, a na opalanie jeszcze będzie miał sporo czasu.
OdpowiedzUsuńJa moim dzieciom kupiłam 50.
OdpowiedzUsuńTen spray z Lidla jest świetny, polecałem go rok temu i zrobiłem recenzję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń