YOPE Werbena , Mydło w płynie / Mycie rąk jeszcze nigdy nie było tak przyjemne

 

 

Witajcie

YOPE Werbena, Mydło w płynie 

Ecoandwell.pl

Jeśli miałabym określić krótko YOPE to było by to naturalnie i niebanalnie. Jest to marka ,która wprowadziła kosmetyki ale też środki czystości , dopracowane od opakowań po zawartość. Mając ciekawy pomysł, YOPE kusi intrygującym designem i dużą zawartością naturalnych składników. Mydło, cóż ? Wielu z Was powiedziało by,że to nic specjalnego . Raczej taki kosmetyk codzienny, na który nie zwraca się jakieś większej uwagi. Jednak chyba zwłaszcza dla kobiet, które sprzątają , gotują etc będzie ta kwestia bliższa sercu, a właściwie dłoniom. Jesteśmy po prostu zmuszone z racji wykonywania tych wszystkich czynności domowych, na częste mycie rąk. Więc warto mieć na względzie potrzeby skóry i nie katować jej za bardzo.

Opis

Delikatne dla skóry, nawilżające, werbenowe mydło w płynie.

Charakter zapachu

Cytrusowy, lekko koloński, świeży.

Co pielęgnuje dłonie?  

Do mydła dodaliśmy naturalny ekstrakt z liści werbeny pospolitej. Dlaczego? Bo jego lekki, cytrusowy aromat daje poczucie świeżości i poprawia nastrój. A oprócz tego ma działanie antybakteryjne i zmiękczające naskórek. Kosmetyk zawiera też dużą dawkę gliceryny roślinnej, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę. W składzie są także witamina B5 i alantoina łagodzące podrażnienia i wspomagające regenerację naskórka.

Czego nie ma? 

Mydło w płynie Werbena nie zawiera parabenów, silikonów, barwników, SLES-u i SLS-u.

Skład

Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Verbena Officinalis Flower / Leaf Extract, Cetyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco - Glucoside, Glycereth-2 Cocoate, Sodium Benzoate, Potasium Sorbate, Parfum, Lactic Acid, Limonenes, Citral, Allantoin, Panthenol, Linalool, Geraniol, Benzyl Benzoate, Citronellols, Hexyl Cinnamal.

Cena 16 zł

Dostępność ecoandwell.pl

Mydło w płynie Werbena , Yope - moja opinia

Mydełko jest w sporym, bo 500 ml opakowaniu. Butelka jest bardzo ciemna, może wydawać się nawet że czarna. W rzeczywistości, gdy się przyjrzeć pod światło ma kolor ciemno brązowy. Nalepka informacyjna jest lekko niebieska. Powiedziałabym nawet ,że to wypłowiały błękit na którym przysiadł sobie sympatyczny zwierz w kapeluszu. Już na początku nie przegapimy informacji,że w mydle znajduje się 92 % składników pochodzenia naturalnego. A w tylnej części czytelnie przedstawione są inne, cenne informacje dotyczące m.in składu kosmetyku. Ciekawie wygląda właśnie użyta z tej strony w części nadruku czcionka "pisana ". Oczywiście nie da się przeoczyć faktu, że buteleczka z mydełkiem Werbena ma dozownik. Jak butelka jest zamknięta, mechanizm jest przy nakrętce. A gdy używamy kosmetyku, szyjka rurki wystaje z buteleczki. 

Mydło Werbena ma idealną, żelową konsystencję. Przywiera do mokrej skóry i wtedy można sobie dokładnie umyć rączki. Pieni się dobrze, potem łatwo można się tej piany pozbyć. Mydło powędrowało do kuchni do mojego użytku. Stwierdziłam,że jest tak fajne że się nie podzielę! Chyba , że ktoś ma wenę i ochotę myć ręce w kuchni. Bo zazwyczaj każdy leci do łazienki.

Mydło Werbena ma obłędny zapach. Świeży, pobudzający, dodający energii. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie : optymistyczny. Jest kwaskowy, może lekko ziołowy. Mi kojarzy się trochę z limonką i cukierkami na kaszel. Nie wąchałam werbeny w naturze, więc nie mam porównania. Jednak z ręką na sercu mogę stwierdzić, że zapach mydła jest intrygujący! 

Muszę też wspomnieć o niezwykle istotnej rzeczy. Mianowicie mydło jest bardzo  delikatne dla skóry . Nie wysusza . U mnie często od nadmiaru myjadeł miałam suchary pomiędzy palcami, a czasem cały spód dłoni pokrywał się suchymi łuskami. Mydło Werbena nie ma takich skutków ubocznych. Nie oznacza to,że rezygnuję z kremu do rąk. Jednak nie mam nagłej potrzeby sięgania po niego od razu po myciu.

 

  Tak więc można się cieszyć z drobnych przyjemności, jak na przykład energetyzujacego mydła Werbena. Nie jest drogie, zawsze pod ręką ! Co do innych małych radości, rano mieliśmy z Ksawciem całą plażę dla siebie. Taką nad jeziorem,ale zawsze. Były tylko kaczki i my:). Potem zaczęły się schodzić dzieci na naukę pływania. Gdy my już wybieraliśmy się do domu, to pojawiło się więcej ludzi. A tak było dość cicho, dużo miejsca. Moje sprzedajne dziecko grało w piłkę z nowym kolegą,a potem dołączyło się do innych dzieci i robili wspólnie zamek z piasku. Patrząc tak z boku jestem dumna z Ksawcia , że tak łatwo nawiązuje nowe znajomości.