Witajcie
Bell na wyciągniecie ręki - czy też koszyka / Dostępne w Biedronce
Dziś w ten niestety pochmurny i lekko deszczowy dzień, przybywam do Was z opinią o korektorach marki Bell , które dostępne są w Strefie Piękna sieci sklepów Biedronka. Zauważyłam, że oba kosmetyki dość szybko znikają z szafy Bell w mojej najbliższej Biedronce. Na bieżąco dokładane, są obok matowej serii cieni najbardziej rozchwytywane. Wcale się temu nie dziwię. Rośnie tak zwana świadomość kosmetyczna i nawet nastolatki wiedzą, że sam podkład to za mało. Do tuszowania niedoskonałości potrzeba czegoś specjalnie do tego przeznaczonego. Do tego dochodzi fakt, że kosmetyki te są łatwo dostępne i z pewnością bardzo przystępne cenowo. Kusi też ładna szata graficzna.
Korektory, jak to z nimi jest. Trochę przerobiłam już kosmetyków o tym przeznaczeniu. Czasem kupiłam coś z ciekawości, czasem bo moja skóra tego potrzebowała. Mniejsze, większe, w kremie, czy w sztyfcie. Ceny też są najróżniejsze. Tym razem biorę pod lupę kosmetyki "sieciowe", że tak je nazwę. Łatwo dostępne i tanie. Czyli nie postawię im tak wysokiej poprzeczki jak kosmetykom do celów profesjonalnych, których używa się do makijaży fotograficznych. Na co dzień zresztą takowe nie są potrzebne przeciętnej kobiecie.
Zarówno korektor wielofunkcyjny jak i wersja w sztyfcie jest bardzo przyjemna w użyciu. Są to kosmetyki kremowe, łatwe w aplikacji. Nie powodują uczuleń, co jest istotne zwłaszcza przy nakładaniu na okolice oczu. No więc teraz małe co nie co o każdym z nich!
Korektory Velvet Store w sztyfcie jak już można wywnioskować, ze względu na kształt są idealne do punktowej aplikacji. Dwa odcienie beżu nadają się dla bladziochów i dla posiadaczek ciemniejszej cery. Nie są tępe, ale kremowe i pozbawione grudek. Po wysunięciu sztyftu i kontakcie ze skórą, kosmetyk robi się jeszcze bardziej plastyczny. Jest odpowiedni do ukrywania takich niedoskonałości jak małe krostki i wypryski, zaczerwienienia. Dobrze stapia się z cerą. Nie tworzy sztucznie wyglądającego strupka. Fajnie współpracuje z podkładem. Trwałość jest w dużej mierze uzależniona od rodzaju cery. Ostatnio mam tendencję do "świecenia". Częściowo jest to spowodowane stosowaniem kremu z filtrem 50,ale też najzwyczajniej w świecie urokiem mojej skóry. Więc bez odpowiedniego zabezpieczenia w postaci sypkiego pudru, korektor Velvet Store za długo by na twarzy nie pozostał. Ponadto radość wiosny przyćmiewają moje alergie. Jak to się ma do makijażu? Ano tak! Rano się pięknie, cudnie pomaluję. Ni z tego ni z owego w ciągu dnia, wcześniej lub później bez żadnego ostrzeżenia zalewam się łzami, bo mnie oczka pieką niemiłosiernie. Do tego katarek. A więc łzy zmyją co nie co z tego co tak rano zdążyłam skrzętnie nałożyć. Zaś chusteczką pościeram jeszcze co nie co koło nosa. Więc taka jest obecnie moja rzeczywistość. Lepiej lub gorzej. Chociaż coś tam sobie łykam.
Wielofunkcyjny korektor Ms. Perfect bardzo przypadł mi do gustu. Zwłaszcza dwa jego odcienie , żółty i różowy. Można nimi ładnie rozświetlić oczko i zatuszować pandy. Żółty działa zdecydowanie mocniej, kryje lepiej wszelkie zasinienia. Za to różowemu nie można odmówić tworzenia uroczej, lekkiej poświaty. Kolory ogólnie mają to do siebie, że są dobrze napigmentowane. Zieleń, cóż - działa! Nakładam ją przeważnie na okolice płatków nosa, podrażnione przez katar. Subtelna warstwa poradziłaby sobie z zaczerwienioną buźką, nie obciążając przy tym skóry. Jednak na dłuższą metę polecam zakup bazy w tym kolorze. Kosmetyk w zależności od preferencji i upodobań, można nakładać paluszkami, pędzlem czy też gąbeczką. Ja posiadam małe jajo i nim najlepiej mi się wydobywa i potem wklepuje korektor. Mamy tu też pewną dowolność w nakładaniu. Czy to na skórę, czy na podkład korektor wielofunkcyjny spełni swoje zadanie. Oczywiście i w tym przypadku przy cerach kapryśnych zalecam omiecenie buźki pędzlem muśniętym pudrem.
Czy mam jakieś większe zastrzeżenia? Jakieś konkrety, które miałyby zniechęcić potencjalne klientki? Jest coś, ale nie żadna straszna sprawa uniemożliwiająca używanie kosmetyków czy wpływająca na jakość czy walory kryjące kosmetyków. Ot taki szczególik, który na początku przeoczyłam. Za czasem zaobserwowałam, że zarówno ze sztyftu jak i okrągłego pudełeczka znikają napisy. Niby nic takiego, tylko trochę mi jednak szkoda bo same opakowania są ładne,a tak teraz trochę "wyłysiały".
Oba korektory są codziennie wykorzystywane w moim makijażu i nie specjalnie widać duże zużycie. Ale w razie czego mogę dokupić następne. Może zrobię to już teraz, bo już niebawem pojawi się w Biedronkach nowa, wspaniała seria kosmetyków Bell na które czekam z niecierpliwością!