Witajcie
Małe -wielkie kosmetyki
DermoFuture Precision zaskakuje po raz kolejny interesującymi nowościami. Tym razem są to wysoko skoncentrowane i nakierowane na konkretne problemy skórne, kosmetyki niewielkich gabarytów. Oprócz moje maski wybielającej oraz kremu Vita-C w ofercie jest jeszcze krem ze śluzem ślimaka. Od razu pewnie zauważyliście specyficzną formę opakowania tychże kosmetyków. Są to 12 mililitrowe saszetki zakończone dozownikiem. Przy pierwszym użyciu należy przekręcić ów zaworek. Nie są to być może wielkie pojemności. Jednak są plusy tej sytuacji. Małe opakowanie, to jednocześnie mniejsza cena. Tym samym nie będziemy stratni jeśli nam przykładowo dany kosmetyk nie za bardzo się spodoba. Z drugiej strony są to raczej preparaty do zadań specjalnych.
W obu tych kosmetykach zawarta jest zarówno witamina C jak i Arbutryna. Zamówiłam zestaw ze względu na to aby jeden preparat wzmacniał i potęgował działanie drugiego. Czyli mocna dawka uderzeniowa w problemy pigmentacyjne. Rozjaśnianie i jeszcze raz rozjaśnianie! Ale na tym się nie kończy. Bo kosmetyki działają na wielu płaszczyznach i dają również inne korzyści ze stosowania.
W masce znajdziemy w składzie śluz ślimaka, który ma korzystny wpływ na skórę. Zapobiega starzeniu, ale przede wszystkim słynie z gojenia ran i leczenia zmian skórnych. Maska wybielająca ma zatem nie tylko rozjaśnić koloryt cery, ale także odmładzać, regenerować naskórek i dbać o jego dobrą kondycję.
Perfekcyjny krem DermoFuture Precision dzięki połączeniu witaminy C i arbutryny wygładza i rozjaśnia skórę. A zawarte w nim ekstrakty roślinne odpowiadają za nawilżenie i odżywienie skóry,
Maska służy do stosowania w dzień. Nie tylko do aplikacji na twarz, ale również inne miejsca na ciele potrzebujące szybkiego rozjaśnienia. Krem Vita - C to już produkt, który należy używać podczas wieczornej pielęgnacji.
Perfekcyjny krem Vita - C posiada biały kolor i lekką, przyjemną dla skóry konsystencję. Zapach uważam za delikatnie cytrusowy, jak najbardziej miło się kojarzy. Wystarczy mała porycjka kosmetyku na pokrycie skóry twarzy i szyi. Krem wchłania się szybko, wręcz ekspresowo. W zależności od stanu mojej kapryśnej skóry muszę dołożyć kosmetyku lub też jakiegoś serum. Właściwie takie przypadki zdarzyły się na początku używania kremu. Teraz już w zupełności jedna aplikacja daje wystarczający komfort nawilżenia skóry.
Krem nie wywołuje żadnego dyskomfortu, czy ściągnięcia. Nie przesusza też skóry oraz nie powoduje jej widocznego złuszczania. Jest wręcz przeciwnie, bo w miarę jego regularnego stosowania czuć rosnące nawilżenie i poprawę kondycji skóry.
Maska White Expert również jej koloru białego. Jej konsystencja w przeciwieństwie do kremu jest o wiele gęstsza, zbita. Zapach także jest miły dla noska. Maska od razu bieli skórę w bardzo widoczny sposób. Po aplikacji należy wmasować kosmetyk, a potem delikatnie zmyć wodą to co się nie wchłonęło. Potem oczywiście delikatnie osuszyć. Najlepiej ręcznikiem papierowym. Mimo usunięcia części kosmetyku ze skóry, jest ona nadal rozjaśniona. W zależności od czasu na jaki pozostawimy kosmetyk na twarzy, możemy uzyskać intensywniejszy efekt.
Nie bójcie się, że przy tej masce będziecie trupio blade. Jest to taka swoista baza pod makijaż. Więc spokojnie da się zakryć podkładem, czy korektorem.
Co jest takiego w masce White Expert? Daje praktycznie natychmiastowy efekt i poprawia wygląda skóry. Radzi sobie z zaczerwienieniami, wypryskami i nawet dość dobrze z piegami. Poza tym również wpływa na poprawę skóry na dłuższą metę. Czyli nie tylko zaraz po aplikacji, ale także wnikając w skórę, stopniowo poprawia jej stan, rozjaśnia i zapobiega dalszym przebarwieniom.
Z maską nie było na początku tak różowo, jakby się miało wydawać. Miałam trochę suchych skórek, a kosmetyk dosłownie właził we wszystkie te nierówności i sucharki. Przemycie wodą nie pozwalało się pozbyć tego nie bardzo ładnego widoku. Po prosu taki urok produktu, że nie nadaje się ani na skórę przesuszoną. Najpierw trzeba ją trochę podleczyć.
Kosmetyki dobrze ze sobą współgrają i myślę, że to był dobry pomysł aby używać ich jako pielęgnację dzienno nocną, w systemie uzupełniającym się.
Nie od razu kosmetyki zadziałały u mnie tak, jakbym tego chciała. Ale ze względu na skład i obietnice producenta, postanowiłam dać im czas. To właśnie była recepta na sukces. Widzę przede wszystkim poprawę nawilżenia i całkowitą likwidację suchych miejsc na twarzy. Cera stała się bardziej sprężysta, wygląda na wypoczętą. Stanowczo też rozjaśnieniu uległy piegi oraz mniej się różowię. Myślę, że zarówno maska jak i krem są warte wypróbowania. Zwłaszcza, że nie kosztują majątku. Poza tym taka mała ciekawostka. Azjaci zapoczątkowali u nas miłość do kosmetyków ze śluzem ślimaka oraz wszelkiego rodzaju preparatów o działaniu wybielającym. A na opakowaniach odczytałam, że kosmetyki zostały wyprodukowane w Korei.