Witajcie
Skarpetek złuszczających zrobiło się ostatnio prawdziwe zatrzęsienie. Chyba każda większa firma postawiła sobie za zadanie mieć ten produkt w swojej ofercie. Do czynienia ze skarpetkami miałam już dwukrotnie i efekt był zbliżony. Skarpetki złuszczające GlySkinCare nie odbiegają pod tym względem. Ale w kwestii przypomnienia zaraz napiszę Wam małe co nie co.
Producent nazwał kosmetyk maską złuszczającą, a ja będę używała nazwy skarpetki. Z maską nie ma to za bardzo nic wspólnego, bo produkt ma płynną postać. A więc przejdźmy do konkretów. Skarpetki umieszczono w kartoniku, a następnie w sreberku. Zamknięte szczelnie,aby nic z substancji aktywnych nie wydostało się na zewnątrz. W opakowaniu znajdują się dwie foliowe skarpetki, nieco wyściełane, a w nich płyn złuszczający. Głównymi składnikami, które odpowiedzialne są za pozbycie się martwej skóry ze stópek są oczywiście kwasy.
Więc nakładamy sobie nasze skarpetki na nóżki i czekamy około godziny. Przez ten czas możemy odczuwać delikatne mrowienie. Jeśli coś jest nie tak, trzeba produkt zmyć. Chociaż u mnie żadne niepożądane interakcje nie wystąpiły, a to moje trzecie podejście do skarpet złuszczających. Po upływie zalecanego czasu stopy należy umyć i osuszyć.
A potem czekamy na linienie:). Oj tak, skóra po pewnym czasie schodzi płatami. Zwłaszcza ta gruba, na podeszwach czy piętach. A reszta już odchodzi nieco delikatniej. W zależności od stanu kopytek i rodzaju skóry, takie złuszczanie może potrwać około tygodnia. Hm, aby przyspieszyć proces złuszczania zleca się w czwartym dniu po zabiegu wymoczyć porządnie stopy.
Skarpetki jak najbardziej działają. Sama aplikacja nie jest uciążliwa. Jednak złuszczanie i jego czas, może nieco być za długi i denerwujący. Ta sypiąca się skóra, ble. Więc polecam taki produkt osobom, które mają problemy ze stopami i naprawdę potrzebują solidnego złuszczania. Wtedy można przecierpieć te gubienie skóry i ekstremalną szorstkość, by potem cieszyć się milusią skórą stóp.
Produkt może i przydatny ale raczej nie kupię :)
OdpowiedzUsuńAch, takie maski to ja lubię.
OdpowiedzUsuńŚwietna! Bardzo mi się podoba.
Doskonale się prezentuje. Bardzo by mi się przydała.
Pozdrowionka weekendowe :)
Znam te skarpety:)
OdpowiedzUsuńCiekawa maseczka :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Ja jeszcze nie miałam takich skarpet :P ale przyznaję że chciałabym je poznać na własnej skórze :D
OdpowiedzUsuńsuper się prezentuje <3
OdpowiedzUsuńCzasami warto się pomęczyć, aby osiągnąć dobry efekt :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku podobnych skarpetek używałam i zdały egzamin. Moje stopy były dzięki nim miękkie przez kilka dni. Przy używaniu zwykłego kremu muszę je nawilżać codziennie :P
OdpowiedzUsuńTych nie miałam, ale bardzo chętnie kupię i sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa sprawa. Zapraszam na nowy post https://klaudiaonelive.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńoj nie, miałam tę maskę i nie mogłam pozbyć się łuszczącej skóry, ponad miesiąc złaziła mi skóra, to było straszne :-/
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu używam takich masek :)
OdpowiedzUsuńMoja maseczka ciegle czeka w szafie aż jej użyje. heh
OdpowiedzUsuńU mnie ona super działała :)
OdpowiedzUsuń