Witajcie
Pianka peelingująco myjąca Borówka
Puder do kąpieli brownie z pomarańczą
Lekkie masło do ciała karambola
Hm. Czy to na pewno post kosmetyczny? Gdyby nie początek tytułu można by pomyśleć, że będzie dziś o czymś smakowitym. Z jednej strony jest w tym sporo racji!Bo kosmetyki Biolove, które dziś Wam zaprezentuję nęcą wyglądem i intrygują zapachem. Jak tu się nie zakochać, skoro począwszy od opakowania, które wyglądają uroczo, poprzez swoją formę, działanie i zapach, kosmetyki te sprawiają że czuję się wyjątkowo dopieszczona.
Wcale nie przesadzę, jeśli napiszę że czasem do pełni szczęścia wystarczy godzina spokoju, gorąca czekolada i kosmetyki. Ale nie takie zwyczajne. Muszą mieć tę magiczną moc przenoszenia do krainy relaksu i spokoju. Jak trzeba z nutą szaleństwa. Tak jest w przypadku wyjątkowego trio od Biolove.
Na prawdę polecam nie psioczyć na całe zło tego świata. Warto cieszyć się drobnymi przyjemnościami. Doceniać niby zwyczajne, codzienne rzeczy, a jednak po głębszym spojrzeniu na ich istotę, okazuje się że nie potrzebnie je bagatelizujemy.
Zaintrygowała mnie marka Biolove więc postanowiłam dowiedzieć się, gdzie te cuda powstają. Otóż kochani, są to nasze rodzime produkty. Znacie zapewne kosmetyki Nacomi dostępne w sieci drogerii Hebe. Biolove to właśnie siostrzana marka Nacomi! Cały sztab kosmetycznej rozpusty Biolove czeka na Was w Kontigo. Czy to on line, czy stacjonarnie.
A więc... Biolove to produkty pozbawione PEG-ów, silikonów czy parabenów, a także konserwantów czy alergenów. Czyli nie tylko efekt wizualny daje niesamowite wrażenie, ale jest podparty fajnym, nie uczulającym składem.
Co wyróżnia jeszcze Biolove? Mnie urzekły totalnie stylizowane na tekturę opakowania. Właściwie wyglądające na to jakby skrywały wewnątrz jadalną, smakowitą zawartość. Tak, tak trochę zboczyłam z kursu, ale myślę że wielu z Was przyda się informacja, że są to polskie kosmetyki.
To teraz trochę o masełku z karambolą. Masło zazwyczaj kojarzy się z gęstym kosmetykiem, który może powodować dyskomfort i wydłużony czas wchłaniania. Tu faktycznie masło jest "lekkie" jak sam napis na opakowaniu nas informuje. Lekkie - nie mylić z rzadkie, wodniste i ble. Konsystencja jest taka jak lubię najbardziej. Nie da się nabrać za dużo masła, czy za mało. A sama aplikacja i smarowanko, cóż... To chyba trzeba poczuć. Masło przyjemnie otula skórę, wygładza i nawilża.
Mus czy pianka peelingująco myjąca borówkowa lub jak dla mnie najwłaściwsze określenie to borówkowe szaleństwo. Może mój prawie mąż czyta czasem te wypociny na blogu i załapie aluzję, że Dzień Kobiet się zbliża, a w Kontigo jest jeszcze więcej borówkowych przyjemniaczków. I nie mówicie mi, że zapach ma drugorzędny wpływ przy stosowaniu kosmetyku. Napiszę inaczej. Gdy ma właśnie taki obłędny zapach, łatwo się uzależnić.
Niezwykłość peelingu borówkowego Biolove na zapachu się nie kończy. To dopiero początek zaskakującego świata w który nas wprowadza. Kiedy zanurzam palce w pudełku w poszukiwaniu tego pastelowego skarbu dwie natury próbują walczą o palmę pierwszeństwa. Delikatność musu subtelnie głaszcze skórę. I tu mrocznie wyłania się drapieżna strona ukryta w cukrowych drobinkach. Woda jak przypływ na plaży, tworzy pianę. Chwilo trwaj. Powoli ustaje masujące działanie peelingu by w ostateczności pozostała tylko łagodna emulsja.
Peeling nie jest bardzo ekstremalnym zdzierakiem, ale radzi sobie ze złuszczaniem wystarczająco dobrze.
Puder do kąpieli.. Mogłabym skłamać i napisać, że go używałam. Jednak został mi on podprowadzony przez młodego. To w sumie i lepiej, gdyż wanny nie posiadam. A szkoda byłoby moczyć w pomarańczce stopy. Ksawery lubi jeszcze wymoczyć tyłek w wanience i wszelkie przydasie kąpielowe są przez niego bardzo cenione. Po tym jak mu kiedyś rozpuściłam "ciasteczko", gnębi mnie o inne nietypowe kosmetyki do mycia i nie tylko. Jak to dziecko. Sama uwielbiałam, gdy moja kąpiel pachniała, coś się pieniło.
Teraz mnie tu nie zlinczujcie za to, że pozwalam młodemu używać "dorosłych" kosmetyków. A robię tak i to nie raz. Masłem też się smarował. Przy kosmetykach Biolove nie mam obawy, że mogą one niekorzystnie wpłynąć na jego skórę. Bo wcale te wszystkie dzieciowe kosmetyki nie są takie super. A sam napis nie oznacza, że to co znajduje się w środku jest odpowiednie dla wrażliwej skóry dzieci.
Puder pachnie pięknie. Chociaż jak dla mnie nic nie przebije borówki. Wyczuwam głównie przesłodką, bardzo naturalną woń pomarańczy. Nie mdłą, ale taką że chciało by się wgryźć. W kontakcie z wodą puder musuje. Do czego najbardziej mogłabym przyrównać ten umilacz kąpielowy? Chyba do kuli musującej, tyle że bardziej w proszku.
Mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu przeniosłam część swojego zauroczenia marką Biolove na Was.