Witajcie
OH! my sexy hair
Te kolorowe i ciekawie wyglądające kosmetyki, które kuszą już sloganem OH!my sexy hair znajdziecie całkiem blisko, tuż nie opodal. Całą serię tych pachnących przyjemniaczków dostaniecie bowiem w Rossmannie. To tak, gdyby któraś z Was miałaby ochotę zapoznać się z nimi. Jak już może zdążyliście zauważyć, każdy z produktów pochodzi z innej linii. Oczywiście i one posiadają dość barwne nazwy. Mamy Secret Girl Power(niebieski), Be the 8th Wonder(żółty) oraz Shine Like Star(różowy).
Tak różne, mają spełniać inne zadania. Inaczej pachną, posiadają odmienne składniki aktywne. Chociaż lubię sięgać po kosmetyki całymi seriami, aby spotęgować ich działanie, moja tęczowa trójca fajnie się wzajemnie uzupełnia. A więc jeśli macie chwilę lub nieco więcej, zapraszam na moje wypociny dotyczące tejże trójki:).
Mam
niezwykle trudne do opanowania włosy. Słyszę to za każdym razem, gdy
odwiedzam fryzjera. Teraz jest to pewien pan, który akurat najwyraźniej
zna się na tym co robię, bo zawsze wychodzę z farbowania zadowolona.
Czyli skoro fachowiec sam os siebie stwierdza, że mam ciężko z moimi
kłaczkami, to nie wiem czy mam się czuć dobrze. Ale wiem, że jest ktoś
kto mnie rozumie. Także codziennie toczę walkę z moim buszem na głowie.
Tak, czasem nie jest sposób inaczej tego nazwać. Wysokoportowate, z
tendencją do puszenia, nie kontrolowanych loków, suchych i kruszących
się końców. Do tego moja praca nie sprzyja poprawie kondycji pasm. Bo to
zimno, ciepło, para, grill. Dlatego intensywne, obciążające kosmetyki,
które dobrze wpływają na same włosy już niestety obciążają mi skalp. I
wtedy częstsze mycie, a do tego suszenie. Co też nie trwa krótko. Mam
teraz prawdziwe skaranie z włosami. No akurat ograniczyłam ich
wypadanie, dzięki pewnemu suplementowi o którym napiszę niebawem. Dzięki
temu, że są efekty rozpoczynam nawet trzymiesięczną kurację znanym
preparatem. To ma przynieść inne rezultaty, ale niestety nie wygładzi i
nie ujarzmi kłaczków. A więc tabsy swoją drogą, a odpowiednie kosmetyki
muszą być!
Maska, czyli mój słoneczny czy jak kto woli bananowy sprzymierzeniec w walce o piękne włosy ma przede wszystkim nawilżać. Oparta jest o olej makadamia. Treściwa, wydajna i pięknie pachnąca. Chociaż, gdybym miała dokładnie określić jaki ma aromacik, to byłoby mi trudno. Faktycznie działa. Nawilża, wygładza. Zwłaszcza widać to w tych górnych, nie rozjaśnianych partiach. Gdybym nie była takim upartym osłem i wróciłabym do naturalnego koloru, albo chociaż nie męczyła włosów ombre, to z pewnością całe kłaczki zyskały by tę milusią gładkość. A tak muszę walczyć jeszcze z szopowatymi końcami. Traktuję ją jako element wieloetapowej pielęgnacji i spisuje się dobrze zarówno z kosmetykami OH!my sexy hair jak również z innymi.
Szampon i odżywka mają takie drobne mikrokapsułki. To tak zwana bomba witaminowa. Różowy szampon Shine like star to opcja nabłyszczająca z arganem, zaś Secret girl power z algami to odżywka w niebieskim opakowaniu. Oba kosmetyki są także zgrane kolorystycznie z opakowaniami. Odżywka jest bardzie mleczno kremowa jak maska. Za to szampon bardziej przezroczysto żelowy.
Szampon dobrze się pieni i oczyszcza włosy oraz skórę głowy. Po spłukaniu mam wrażenie jakby włosy jednak były nieco tępe. To uczucie znika po wysuszeniu nawet bez nakładania innych kosmetyków. Co do odżywki pozytywnie mnie zaskoczyła. Mimo iż za zapachem alg nie przepadam. W sumie też go nie neguje, po prostu bardziej lubię inne. Odżywka jest świetnie sprawdza się, gdy nie mam za wiele czasu na pielęgnację.
Oh!my sexy hair to kosmetyki do codziennego stosowania. Może nie jest to efekt jak z salonu, ale jak na drogeryjne produkty, te kosmetyki dają na prawdę dobre efekty. Nawilżają, sprawiają że włosy ładnie pachną, nie plączą się. Nie obciążają skóry głowy, a włosy są długo świeże. Wydajność również oceniam na plus. Tak samo jest z ceną! Chętnie sięgnę po pozostałe produkty Be the 8th wonder, bo do linii nawilżającej mi po drodze.
maska mnie szczerze zainteresowała i widzę podobieństwo z kallosem bananowym, którego obecnie używam
OdpowiedzUsuńmaska zapowiada się świetnie, chętnie przetestuje :D
OdpowiedzUsuńWiem, że jakąś maskę tej firmy mam w zapasach :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ;p
OdpowiedzUsuńMaska wygląda jak bananowy mus :D. Ogólnie seria wydaje mi się ciekawa, choć wcześniej jej zupełnie nie znałam :)
OdpowiedzUsuńUzywalam tej maski i mnie nie zachwycila w ogole:)
OdpowiedzUsuńFajne produkty
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty:)
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Fajną ma nazwę ta marka :D
OdpowiedzUsuńJaką fajną, kolorową mają szatę graficzną te kosmetyki 😍
OdpowiedzUsuńte produkty dość często pojawiają się teraz na blogach :)
OdpowiedzUsuń