Aloes to znana roślina lecznicza z którą można zrobić dosłownie
wszystko. Zjeść, wypić, wysmarować się, zrobić okład, maseczkę,
galaretkę. Posiada szerokie spektrum działania i ma właściwości m.in nawilżające, kojące, przeciwzapalne. Ponadto przyspiesza gojenie się ran, wzmacnia naskórek, rozjaśnia przebarwienia, wygładza zmarszczki i poprawia jędrność skóry. Regeneruję skórę i chroni jej naturalną barierę. Nadaje się także do pielęgnacji włosów i skóry głowy. Warto mieć go w domu, bo jest tani, a do tego wszechstronny!
W drogeriach pojawił się prawdziwy wysyp żeli aloesowych. Ważne jest, aby żel składał się przynajmniej z 90 % aloesu oraz oczywiście na składniki poboczne.
Żel aloesowy to nie krem. Jego odmienna konsystencja nie ma i nie musi się zachowywać jak inne mazidła. Na początku aplikacji możecie odczuwać delikatne ściągnięcie. To raczej efekt napięcia skóry, taki naturalny lifting. Jest to jak najbardziej naturalne i nie należy się tym zrażać. Ale nie każdy to lubi więc później można nałożyć inny kosmetyk. Po jego nałożeniu odczuwalny jest również przyjemny efekt chłodzenia.
Żel aloesowy G-Synergie błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Pachnie świeżo, lekko jak poranna rosa zapowiadająca słoneczny dzień. Jest wydajny chociaż tubka nie wydaje się zbyt wielka.
Ja ze swoją cerą, która czasem wydaje się nawet w porządku, aby za chwilę zmienić się diametralnie na niekorzyść sięgam często po aloes. Może przy innym rodzaju skóry używałabym go częściej samodzielnie, ale u mnie sprawdza się "pod" lub "z" innymi kosmetykami. Czyli wyliczając żel G-Synergie fajnie spisuje się jako serum-baza pod kremy. Kocham oleje, więc musiałam spróbować także mixu aloesu z różnymi olejkami. Wiadomo, trzeba uważać z proporcjami bo potem zamiast twarzy i szyi da się wysmarować do samych stópek, ale zapewniam- nic się nie marnuje. A przy tym same korzyści.
Bardziej niż na włosy, stosuję żel aloesowy na skórę głowy. Robię to przed myciem włosów. Wiecie, prysznicuję się i peelinguję, a żel sobie działa. Potem zmywam delikatnym szamponem. Ostatnio z G-Synergie dobrze pamiętacie:). Koi mój skalp i co istotne nie muszę myć tak często czupryny. Oł jeah! Jaka ulga kiedy dzień spędza się w pracy, a resztę z dzieckiem prawie wiszącym na tobie. Cóż, grypa. Rozumiecie...
Aloes? Oczywiście! Stosowany samodzielnie, czy jako składnik domowych kosmetyków sprawdzi się u każdego. Rzecz jasna za wyjątkiem osób uczulonych na aloes.
Żel świetnie współgra praktycznie ze wszystkimi kosmetykami wspomagając nawilżenie skóry i łagodząc wszelkie podrażnienia. Sprawia też, że na skórze pojawia się mniej wyprysków, a makijaż utrzymuje się znacznie dłużej.
No właśnie... u każdego się nie sprawdzi, bo ja niestety jestem uczulona na aloes.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię aloes i kosmetyki, które mają go w składzie.
OdpowiedzUsuńTego żelu nie miałam jeszcze :)
Muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki kosmetyków, ale te z aloesem bardzo lubię bo dobrze działają na moją skórę.
OdpowiedzUsuńOoo z chęcią bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Oni taki żel byłby dla mnie wręcz idealny. Mógłby mi pomóc, z moimi problemami skornymi
OdpowiedzUsuńJa co jakiś czas sięgam po aloes, choć tego akurat nie miałam, choć ciekawa jestem jego pełnego składu :)
OdpowiedzUsuńGdzie można nabyć tą serię kosmetyków?
OdpowiedzUsuńwww.gsynergie.com
OdpowiedzUsuńW moim przypadku do nawilżania cery świetnie sprawdza się żel aloesowy.
OdpowiedzUsuńwww.aloevera.net.pl