Czasem jest tak, że mimo iż masz milion kosmetyków musisz mieć jeszcze
ten jeden jedyny. Tak ja piękne ozdoby do domu, kuszą mnie niesłychanie
kosmetyki w niebanalnych opakowaniach, o ciekawym designie bądź grafice.
Dlatego też ubóstwiam np. masła czy peelingi w wielkich, kolorowych
słojach. Dlatego też zauroczył mnie niewielki, różowy przyjemniaczek
czyli BALMI.
W tej chwili malinkę Balmi możecie nabyć w Butique Cosmetics w promocyjnej cenie 12,90.
Co o nim pisze producent?
Dzięki unikalnemu, kwadratowemu wzornictwu i balsamowi w kształcie
stożka, Balmi jest klasycznym środkiem do pielęgnacji ust dla dziewcząt w
podróży. Innowacyjny balsam ma kształt stożkowy, dzięki czemu aplikacja
jest bardzo łatwa. Ten super chłodny balsam jest pełen odżywczego masła
Shea, olejku jojoba i witaminy E, które zapewniają super miękkie usta
niezależnie od pogody. Balmi to nie tylko najwyższej jakości produkt do
pielęgnacji ust, ale także idealny do oswajania brwi, łagodzenia suchych
miejsc i kondycjonowania skórek. To wszechstronny cudowny balsam! Balmi
to idealny prezent dla każdego dbającego o urodę.
Często opisując Balmi dziewczyny skupiają się tylko na roli balsamu do ust. Warto więc czytać etykiety i zapoznać się z pełnym przeznaczeniem każdego produktu, bo możecie odkryć jego ciekawe właściwości. Dla mnie część z wytycznych producenta była dość oczywista. Sama wcześniej nie raz nie mając pod ręką nic innego wyczyniałam cuda z balsamem w sztyfcie do ust. Fakt, jeśli ktoś ma "dużo brwi" to można je ujarzmić za pomocą balsamu. Mi raczej wpadło do głowy smarowanie suchych skórek.
Ale wróćmy do początku:). Te urocze balsamy przywędrowały do nas z Wielkiej Brytanii. Mogą kojarzyć się i to całkiem słusznie z Eosem. Oba produkty posiadają nietypowe, przyciągające wzrok opakowania. Nie mylić z podróbą. Balsamy Balmi to zyskująca coraz większą popularność u nas marka I Love Cosmetics, która kusi kolorami i uwodzi zapachem.
Balmi zamknięty jest w uroczym, kwadratowym opakowaniu wykonanym z przyjaznego dla rąk tworzywa. Po odkręceniu tego nie typowego "słoiczka" ukazuje nam się biały kosmetyk w kształcie stożka. Niewątpliwie taki kształt balsamu ułatwia jego precyzyjne nakładanie. Co jednak nie wyklucza tego, że jego resztki trzeba będzie raczej sobie czymś wyskrobać. Bo szkoda nie zużyć go aż do końca.
Balmi pachnie ładnie i subtelnie. Maliny są wyczuwalne, ale raczej przygaszone, jakby uśpione pod zimową kołderką. Nie musicie się także martwić, że w trakcie używania zapach stanie się plastikowy, sztuczny. Robi się po prostu coraz słabszy, aż zanika.
Balmi fajnie topi się w kontakcie ze skórą. Nie trzeba miziać, trzeć, czy skrobać. Jedno pociągnięcie zapewnia ustom tą lekko błyszczącą, ochronną warstewkę. Zbyt miękki? Nie sądzę! Mam w domu raczej ciepło, w porywach gorącą. Jeśli jakiś kosmetyk się rozlasował to jestem w stanie to zauważyć. Balmi trzyma dobrą formę i zachowuje kształt. Zarówno na dworze jak i w domu, aplikacja jest błyskawiczna i bezproblemowa.
Czy Balmi ma w pełni naturalny skład?
Nie
Czy w Balmi jest parafina?
Tak
Czy warto kupić Balmi ?
TAK
Powyższe pytania i szczere odpowiedzi są po to aby nie było niedomówień. Pozwólcie, że się wyrażę że parafina to nie samo zło. Na skórze warg raczej nam porów nie pozapycha. Za to stworzy warstwę okluzyjną i zabezpieczającą delikatne usta. Zauważcie też że parafina lubi znajdować się w wielu produktach emolenientowcyh, dla dzieci, alergików czy chorujących na AZS. Czyli nie jest specyfikiem uczulającym. Jest też dobrym nośnikiem wielu substancji aktywnych z którymi nie wchodzi w szkodliwą reakcję. Ale dla wielu osób za to może być tzw zapychaczem. Tu jednak przecież nie smarujemy Balmi całej twarzy, prawda? Wystarczy trochę zdrowego rozsądku, aby wybrać właściwie.
Hmm, Balmi to nie jedyne mazidło do ust którego używam. Chociaż kosmetyków pielęgnacyjnych do ust mam znacznie mniej niż kolorówki. Czasem ratuję się domowym peelingiem z miodem. Do czego zmierzam? Tak jak w przypadku twarzy czy ciała w zależności od jej kondycji sięgam po inne produkty. Czasem potrzeba kilku na raz, aby zadziałać skutecznie. Odkąd zaczęłam używać Balmi nie miałam konkretnego kryzysu tej strefy twarzy, żeby była potrzeba sięgać po broń ostateczną. Chociaż w czasie przeziębień bywa ciężko, bo lubią mi się suchary na ustach jednak robić. Pomaga jednak delikatny peeling, potem serum (tak, te do twarzy, najlepiej z olejkiem) i na dodatek, no właśnie - Balmi, jako punkt ostateczny kuracji. Jest złuszczanie, głębokie odżywanie i zabezpieczenie.
Balmi jest wydajny i uroczy. Poza tym nie klei się na ustach i pozostawia subtelny blask.Teraz jest coraz bardziej dostępny. Chociaż nadal jest to raczej sprzedaż internetowa. Jeśli chcecie być na bieżąco z produktami marki I Love, zapraszam na FP I Love Cosmetics Polska .
Cudowna recenzja Aniu, zdjęcia "smakowite" :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zapachu :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :) Aż chętniej by się po niego sięgało :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam balmi, używam aktualnie go codziennie w pracy :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest uroczy.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się forma i opakowanie tego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńAle kuszący balsamik :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
piękne opakowanie! :)
OdpowiedzUsuńUroczo wygląda ten balsamik. Ja obecnie używam pomadki ochronnej z nivea i sprawuje się nieżle ;)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie. Jeszcze się z nim wcześniej nie spotkałam.
OdpowiedzUsuń