Witajcie! O przewadze domowych wypieków nas kupnymi słodkościami chyba nie muszę Was przekonywać. Nie mogę się oprzeć babeczkom i muffinkom czekoladowym. Małe, pulchne i wilgotne. Do tego łatwe w przygotowaniu i nie wymagające nadzwyczajnych zdolności kulinarnych.
W planach miałam ciastka z masłem orzechowym. A skończyło się na przyjemnie czekoladowych przełamanych orzechowym smakiem babeczkach. Ich przygotowanie zajmuje maksymalnie 15 minut, a ile radości z ich pałaszowania.
Składniki
*2 jajka
*1/2 szklanki oleju ( u mnie słonecznikowy, ale może być równie dobrze rzepakowy)
*1 szklanka mleka
*2 łyżeczki proszku do pieczenia
*1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
*2 czubate łyżki ciemnego kakao
*nie całe 1/2 szklanki brązowego cukru
*3/4 szklanki zmielonych orzechów (u mnie tym razem fistaszki)
*szczypta soli
Nie potrzebny tu mikser czy inne skomplikowane urządzenia. Do odmierzania składników wystarczy standardowa szklanka.
Suche składniki mieszamy w jednej misce, zaś w drugiej płynne. Do mokrych wsypujemy powoli suche i mieszamy. Na koniec dodajemy orzechy. Lepiej właśnie w tym momencie, bo gdy pierwszy raz dałam je na początku z suchymi musiałam dłużej mieszać składniki.
Z podanej porcji ciasta wyszło mi około 18 muffinek klasycznej wielkości. Papilotki napełniałam ciastem pozostawiając mniej więcej centymetr od brzegu. Włożyłam do nagrzanego piekarnika na mniej więcej 15 minut na 2 poziom w piekarniku gazowym na środkowej półce. Nie znoszę suchych i przepieczonych babeczek. W końcu to nie kruche ciastka, dlatego kontroluję poziom wilgotności w czasie pieczenia.
A co Wy upiekliście ostatnio?
Mm uwielbiam babeczki! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, aż żałuję, że czytam ten post prawie o 23 :P. Ja ostatnio robiłam zwykłe drożdżowe z rodzynkami :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądają! :D
OdpowiedzUsuńrilseeee.blogspot.com