Witajcie! Od razu przyznam, glinki nie są moimi ulubionymi maskami ze względu na zasychanie na twarzy. Jednak nawet takie oporne stworzenie jak ja dało się przekonać. Dobrze dobrana maska z glinką może zdziałać cuda z naszą cerą i w dużym stopniu poprawić jej stan.
Dziś opowiem o innowacji maseczkowej w moim domu za sprawą maski Glacial Glow od Famlab. To w rzeczywistości nie tylko maska, ale także peeling. Czyli oczyszczanie odbywa się nie tylko "biernie", poprzez aplikację, ale także manualnie. Jeśli używaliście peelingu z korundu to wiecie o czym mówię. Błękitna maska Glacial Glow to zbita, gęsta masa o specyficznym zapachu pełna małych, ścierających drobinek. Oczyszczanie i złuszczanie to nie jedyne plusy używania tego kosmetyku. Po więcej informacji, zapraszam do dalszej części wpisu.
Jeśli glinki to tylko cera tłusta? No właśnie niekoniecznie! Nie mam problemu z przetłuszczaniem, chyba że pogoda temu sprzyja. Jednak mam nieźle rozkapryszoną cerę. Zmagam się nie tylko z przebarwieniami, zapychaniem, rozszerzonymi porami czy utratą wiotkości. Mam wymagającą skórę, która dziś lubi tłusty olejek, a jutro lekkie serum. Zbyt mała i źle dobrana pielęgnacja skutkuje przesuszeniami i podkreśleniem zmarszczek. Złe oczyszczanie raczej u mnie nie występuje. Za to powrót do masek już poskutkował wysypem niedoskonałości wokół ust i na brodzie.
Na czym polega fenomen
Odnawiającej Maski & Peelingu Glacial Glow? Skład kosmetyku opiera się na jednej z najczystszej glinek na świecie, czyli
glince lodowcowej. Dzięki ujemnemu naładowaniu doskonale przyciąga dodatnio naładowane toksyny. Wiąże je i usuwa z powierzchni skóry, tym samym dogłębnie ją oczyszczając i przywracając naturalną równowagę.
Tak przygotowana i oczyszczona skóra jest gotowa na działanie innym składników aktywnych zawartych z masce. Dzięki m.in Manuka, Kawakawa czy Tamanu skóra wspaniale się regeneruje, a Oczar Wirginijski dba o zmniejszenie porów. To daje nam efekt gładkiej i zdrowej skóry.
To jeszcze nie koniec. Ostatnim etapem jest złuszczanie naskórka i pozbycie się resztek zanieczyszczeń. Należy w tym celu zwilżyć maskę na twarzy i wykonać delikatny masaż.
Maska Glacial Glow ma usuwać z twarzy szarość, zmęczenie, suchość, wypryski i nierówny koloryt. Do maski dołączony jest specjalny silikonowy pędzelek ułatwiający aplikację gęstej maski, ale musicie mi wybaczyć bo gdzieś mi go diabeł ogonem nakrył i najzwyczajniej w świecie go teraz posiałam.
To lekko błekitne, skromne maleństwo ma wielką moc! A więc czas na opinię. Maska jest zbita, dlatego tym bardziej warto używać załączonego do niej pędzelka. Dzięki niemu aplikacja jest prostsza i będziecie pewni, że produkt jest nałożony równomiernie nawet w okolicach nosa. Po nałożeniu maski czuć lekkie chłodzenie i mrowienie na skórze, co jest dość przyjemne. Maska o takiej formule musi oczywiście także w miarę szybko zastygać na skórze. Na skórze pozostawiamy ją przez około 20 minut. Potem zwilżamy skórę i masujemy ciesząc się dogłębnym działaniem peelingu. Nie wystąpiło u mnie żadne uczulenie, czy podrażnienie nawet po intensywnym złuszczaniu. Jednak osobom o wrażliwej cerze zaleca się przeprowadzenie testu na niewielkim fragmencie skóry.
Nie sięgałam do tej pory po maski z glinkami zbyt często, ponieważ ich efekt nie był na tyle zadowalający, aby zniwelować uciążliwość zmywania maski e.c.t. Problemy z cerą jednak sprawiły, że postanowiłam być konsekwentna i używać maski Glacial Glow systematycznie. Nawet pisząc dla was ten artykuł jestem zamaskowana:). Co prawda tylko w najbardziej newralgicznych i narażonych na zapychanie i wysyp niedoskonałości obszarach. Maska od Fablab przekonała mnie do siebie i widząc efekty przecierpię także zastyganie na twarzy kosmetyku.
Glacial Glow to maska, którą koniecznie musicie wypróbować. Jestem też ciekawa jak poradzi sobie z tłustą skórą. U mnie z pewnością zapewnia przedłużenie trwałości makijażu, niezwykłą świeżość i czystość. Skóra jest o wiele mniej zanieczyszczona, pory uległy spłyceniu , a niedoskonałości atakują mnie rzadziej. Jak już są, to goją się znacznie szybciej. Cera jest stanowczo jaśniejsza, bardziej promienna, gładsza i miła w dotyku. Stała się także bardziej napięta, jakby gęstsza i mocniejsza. Nie widać po mnie od razu, ej nie wyspałam się. Nie muszę używać kryjącego podkładu, a tym bardziej korektora, a wystarcza mi BB. To jest wielki sukces. Odnoszę też wrażenie, że moja skóra stała się mniej podatna na czynniki zewnętrzne. Nie zaczerwieniam się tak szybko. Widać to zwłaszcza przy zmianie temperatur, czy silniejszym wietrze. Zdrowa skóra jest zdecydowanie bardziej odporna na te wszystkie atakujące nas świństwa z powietrza.
Maska Glacial Glow jest nie tylko bezpieczna dla skóry. Do jej niewątpliwych zalet należą wysokiej jakości, czyste i dobrze skomponowane składniki. A najważniejsze jest wielowymiarowe działanie. Za pośrednictwem jednego kosmetyku uzyskamy czystą, zdrową i gładką cerę, która nie obawia się niedoskonałości i jest pięknie rozświetlona.
Maska ma pojemność 60 ml i nawet pomimo gęstej konsystencji jest bardzo wydajna. Wpadła mi w ręce dzięki portalowi
Uroda i Zdrowie.I teraz wiem, że przy problemach z cerą warto w nią zainwestować - całkiem nie mało bo 250 zł. Jednak nie raz wydajemy więcej licząc te wszystkie nie trafione i mało skuteczne kosmetyki.
Maska Glacial Glow Fablab pozostanie ze mną jeszcze długi czas dbając o stan moje cery. Zgubiłam pędzelek, ale znalazłam coś co się także nadaje, bo maska pod pazurami zamiast na twarzy - sami wiecie:P. Dzięki skutecznemu działaniu i ja stałam się zwolenniczką masek z glinką.
Maseczka bardzo mnie zaciekawiła, jak wykonczę swoją, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się glam Glow ;p
OdpowiedzUsuńczyuje się mega zachęcona tą recenzją :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej marce, ale widzę, że maseczka słono kosztuje :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też polubiłam takie maseczki z glinką :D
OdpowiedzUsuńrilseeee.blogspot.com
Podoba mi się ta maska. Może poradziłaby sobie z moją kapryśną cerą :)
OdpowiedzUsuń