Witajcie! Dziś pora na letnią, skuteczną dawkę regeneracji i odżywienia dla naszych włosów. To prawdziwa petarda od Artego! Chociaż musiałam nauczyć się używać obu kosmetyków, aby sprawdziły się u mnie jak najlepiej. Teraz gdy dostosowałam system pielęgnacji do moich włosów jeszcze chętniej sięgam po produkty Artego Good Society 46.
W skład mojego teamu Good Society 46 wchodzi maska odżywczo regenerująca Nourishing Boost oraz regenerujący szampon. Elegancka szata graficzna to znak rozpoznawczy profesjonalnych kosmetyków Artego. Klasyczne połączenie czerni i bieli wygląda świetnie i bardzo estetycznie!
Maska zamknięta jest w czarnym, szerokim zakręcanym pudełku. Natomiast szampon dla kontrastu znajduje się w białej, smukłej tubie. Kosmetyki posiadają słodkawy, przyjemny zapach.
Szampon jest średnio gęsty i żelowy o lekko żółtawym zabarwieniu. Dobrze się pieni i nie plącze włosów. Wygładza i uelastycznia pasma. To jeden z tych szamponów, po których nie chce się nawet sięgać po odżywkę. Ja po jego użyciu stosuję lekką mgiełkę oraz olejek do zabezpieczenia końcówek. Po prostu jest tak fenomenalny, że czuć i widać efekty po jego zastosowaniu. Czyli nie zawsze jest tak, że szampon ma tylko dokładnie oczyścić.
Maska ma bardzo przyjemną, lekko ślizgawą konsystencję. Nie spływa z włosów, szybko się wchłania. Maska wygładza, regeneruje , zmiękcza i nawilża genialnie włosy. Pamiętajcie, żeby nie nakładać jej u nasady włosów, ale mniej więcej od połowy długości, pamiętając głownie o końcach najbardziej podatnych na zniszczenia.
A teraz moje własne osobiste wskazówki dotyczące obu tych kosmetyków. Czyli co zrobić, aby włosy nie oklapły hehe. Muszę przyznać, że Artego Good Society 46 to razem zestaw do bardzo zniszczonych, napuszonych, nie do ogarnięcia włosów. Warto zastosować oba razem na przykład po rozjaśnianiu czy innych bardzo inwazyjnych zabiegach.
Włosy. które wymagają pielęgnacji, ale nie ekstremalnej mogą tak jak moje zbuntować się po użyciu razem szamponu i odżywki. Moje kłaczki były przeładowane tą dobrocią składników odżywczych i nie dało się ich dosuszyć. W moim przypadku sprawdza stosowanie tych dwóch produktów oddzielnie. Szampon współgra z lekkimi odżywkami marketowymi, sprayami oraz olejkiem na końce. Natomiast maska to kosmetyk, który wymaga najpierw gruntownego oczyszczenia skalpu oraz włosów nie tylko z zanieczyszczeń, ale także pozostałości kosmetyków. Dlatego przed jej użyciem sięgam po szampon z mocniejszym SLS, czy też mydło Babci Agafii. Takie gruntowne oczyszczenie i odżywienie maską Artego Good Society 46 stosuję raz na tydzień, nie częściej.
Szampon Artego Good Society 46 powoli już sięga dna, natomiast maska pozostanie ze mną jeszcze na długo. Przyda się z pewnością na odżywienie pasm po lecie. Uwielbiam te kosmetyki bo już sam szampon wygładza pasma bez prostownicy i utrzymuje fryzurę z ryzach. Maska naprawia mikrouszkodzenia i ujarzmia niesforne końcówki. Włosy się tak nie puszą i nie odkształcają. Mniej wypadają i co istotne także się mniej wykruszają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Thanks for comment!
Dziękuję za każdy komentarz !