Witajcie! Dziś wpis inny niż zwykle, żebyście miały co nie co więcej do poczytania, czy też do przemyślenia, jeśli się komuś chce zagłębić w temat. Post dotyczy mojego pierwszego i raczej ostatniego zamówienia z nowo powstałej firmy z branży MLM sektora kosmetycznego, która wbiła się na rynek po luce powstałej w wyniku wycofania się z wiadomych względów marki Faberlic.
Trochę wspomnień
O ile MLM mnie nie kręci i nie miałam ani parcia na pięcie się po szczeblach kariery, czy też jakiś aspiracji zarobkowych, to jednak kusiły mnie nowe kosmetyki w tańszych cenach. Swego czasu zamawiałam trochę w Orifame i nawet udawało mi się trochę "zarobić" na kosmetyki. To było, uhu żeby nie skłamać z pewnością dobre 15 lat temu jak nie więcej. Potem kilkukrotnie kupowałam także produkty z FM. Były to głównie perfumy inspirowane. No i wisienką jest Faberlic. Poznałam tę markę dzięki Magdzie, która zaoferowała mi całe mnóstwo kosmetyków do testów. Parokrotnie jednak skusiłam się na promocyjne zakupy dla siebie i znajomych. Poza Oriflame, bo to były naprawdę zamierzchłe czasy i nie miałam swojego komputera, zawsze opłacałam zamówienia z góry.
Piękne początki
Jak wiecie lubię poznawać nowości i testować różne rzeczy. Czuję się jak małe dziecko w święta Bożego Narodzenia. Nie miałam w wcześniej jakiś przykrych doświadczeń z firmami "katalogowymi", więc skuszona nowością na rynku postanowiłam wybrać sobie coś właśnie z MIHI. Jako, że marka dopiero startuje i małymi kroczkami dochodzą do oferty nowe kosmetyki pielęgnacyjne oraz stopniowo poszerza się asortyment, większość mojego zamówienia stanowił środek do kuchni, a dokładniej odłuszczacz.
Tak więc dla nowych klientów została przedłużona opcja większej, czyli 30 % a nie 20 % zniżki na zakupy od kwoty powyżej 200 zł nie wliczając wysyłki. Po małym reserchu uznałam, że środek do odtłuszczania będzie skuteczny i popytałam dziewczyn, czy też by nie chciały. Nagoniłam dosłownie kilka osób na te produkty, żeby uzbierać większe zamówienie i tym samym załapać się na promocję. Tak, 3/4 mojego zamówienia to właśnie odtłuszczacze w ilości 12 sztuk. Jakoś 5 września była informacja od liderów, że produkty są na stanie. Ja zamawiałam je kilka dni później i także były dostępne. A więc zamówiłam, zapłaciłam i jakież było miej zdziwienie, gdy zobaczyłam zawartość paczki.
Cukierek? A jednak psikus!
Do rzeczy. Przesyłka została nadana i gotowa do odbioru około tydzień później. Nie poszłam po nią do paczkomatu od razu, bo bez samochodu jak doniosłabym tak wielki karton. Więc w sobotę wysłałam chłopaków, bo akurat byłam w pracy. Dostałam w sumie zdjęcie kartonu, ale jakoś nie od razu załapałam, że jest to mały kartonik. Grzesiek go rozpakował, bo aż nie wierzył jak w takim maleństwie ma się zmieścić całe moje zamówienie. Ja po powrocie z pracy doznałam sporego szoku. Z zakupów za ponad 200 zł są w nim braki na ponad 160 zł.
I tak, może gdybym dostała jakąś małą informację na maila, że są braki, które potem doślą. Bądź jakaś kartka w kartonie z zamówieniem, że na razie wysłali to co było. No niestety cisza. I to wam powiem jaka, bo po dwóch mailach w sobotę 17'stego 21'szego- cisza. Pisałam z dziewczyną robiącą już zamówienia w MIHI, że zdarzają się braki, ale pojedynczych sztuk. U mnie brakuje 12! Trochę dużo, prawda?
Trochę przemyśleń
Irytuje mnie zlewka ze strony firmy MIHI. To są w końcu pieniądze i to nie małe. No i podejście do nowego klienta. Jest to firma raczkująca, więc jest oczywiste, że różne rzeczy się mogą przytrafić. Jednak udawanie, że problemu nie ma nie jest żadnym rozwiązaniem. Czekają, tylko na co?
Czego oczekuje? Dostarczenia na koszt firmy oczywiście tych ogromnych braków w zamówieniu. Rzecz jasna liczone w całości z wcześniejszym, żeby obejmowało tę większą zniżkę. Ewentualnie zwrot reszty środków na konto. Własne, osobiste, a nie te na stronie sklepu. Bo raczej na kolejne zakupy nie mam ochoty. No może jak chociaż mnie ładnie przeproszą. Pogadałabym sobie z nimi, na razie oczywiście kulturalnie, jednak na stronie nie ma niestety podanego numeru kontaktowego.
Może nie byłabym taka zła, gdybym nie naciągnęła dziewczyn za zakupy. Teraz one chodzą i pytają, kiedy będzie odtłuszczacz. A ja odpowiadam zgodnie z prawdą, że nie mam pojęcia. Firma poleciała w kulki i nie wysłała większej części zamówienia. Do tego ma wywalone i nie reaguje na maile. Ot, tyle w temacie!
Jestem niekompetentna
Jak się domyślacie szarady z MIHI i brakami nadal trwają. Od ostatniego maila minęły trzy dni. A w między czasie wyczytałam między wierszami, że może ja jednak żadnego maila nie wysłałam. No i się oczywiście okazało, że na tego co ich tam gnębiłam, to oni raczej nie odpisują. No jaka ze mnie ruda blondynka, że nie dokopałam się do adresu reklamacji. Uważam, że każdy rozsądny człowiek tudzież firma jeśli mail wysłany jest nie do tego działu ze swej skromnej strony może podać ten bezcenny, dobry adres, albo przekierować maila. To drugie to raptem zajmuje kilka sekund.
Chociaż jedna osoba się o mnie martwi. Kamila pytała wczoraj czy mam jakieś wieści. A ja zgodnie z prawdą odpisałam, że nic i cisza ze strony MIHI. Obiecała kontakt z kimś wyżej, kto ma większą siłę przebicia i zostanie wysłuchany.
Światełko w tunelu
Jest sobota. Zauważyliście, że zrobiłam sobie z tego wpisu pamiętniczek? To dobra opcja, a pisanie na bieżąco sprawia że żaden detal, który chcę wam przekazać mi tu nie umknie. Wysłałam znów maila na reklamacje w MIHI, powielając treść poprzedniej wiadomości. Z małym dopiskiem na początek oraz z pytaniem, czy mam się zgłosić ze swoim problemem do Rzecznika Praw Konsumenta.
Wysłałam tego maila, a tu niespodzianka automatyczna odpowiedź. Więc już małym kroczkiem, może i mnie zauważyli. No, na razie to system, ale jest już te przysłowiowe światełko w tunelu.Rozwiązanie, ale czy koniec historii
Życie to nie bajka. Tak, wiem te stwierdzenie to banał. Coś ruszyło się w mojej sprawie, ale w dość mało korzystny sposób. Bo jak już czytaliście najlepsze dla mnie było by przysłanie brakujących rzeczy, ewentualnie oddanie kasy na konto. No nie! Tak to się bawić nie będziemy! Zatem jak? Dostałam zwrot środków na tak zwane Konto Promocyjne. Co to oznacza w praktyce dla mnie? W skrócie mogę opłacać z niego zamówienia w wartościach procentowych, dokładnie 65% z tego konta, a resztę czyli 35 % dopłacam. No fajnie, gdyby to byłby mój wypracowany bonus. A nie pieniądze, które mi w gruncie rzeczy są dłużni za brak w zamówieniu.
Zamiast się już rozstać i zapomnieć, to muszę chcąc nie chcąc kręcić się wokół tematu. Odłuszczaczy nie zamówię, bo ich nie ma na stanie. Oddam pieniądze jednej z koleżanek, która się pośpieszyła i przelała mi je blikiem. Reszcie wytłumaczę, a zresztą powiem w skrócie... sory to nie ja i już więcej odłuszczaczy nie zamawiam, bo szkoda moich nerwów. Swoją drogą przez tą sytuację zraziłam się do firmy nie tylko ja, ale jeszcze dobre 10 osób, które namawiałam na produkt cud:).
Nadal brak jakiegoś maila sensownego, oprócz przyjęcia zgłoszenia, czy czegoś w tym stylu. Pieniądze są na koncie promo raczej po interwencji "wyższej" konsultantki. Brakuje mi tu porozumienia. Zwykłego kontaktu i wymiany informacji.
Do trzech razy sztuka
Za namową dziewczyn piszę więc trzeciego maila do działu reklamacji. Chyba coś się u nich dzieje, skoro od wczorajszego poranka (to raptem doba) od poprzedniego numeru zgłoszenia wybiła prawie kolejna setka. Dowodzi to tylko mojej teorii, że nie ja jedna mam problem. Wręcz przeciwnie, tych problemów na starcie firma ma dość sporo.
Do sedna! Streszczając maila napisałam, że chcę zwrot pieniędzy na konto. Gdyż zaproponowali mi dość nie korzystną opcję i to bez porozumienia ze mną. Ot, zrobili co chcieli, a ja się mam dostosować? I czekam. Na odzew, na pieniądze na kocie. Może, ale to może na przepraszam...
A jednak
Będąc w pracy dostałam dwa automatyczne powiadomienia o "załatwianiu" sprawy z reklamacji i zamknięciu tej pierwszej. No i w końcu...odpisał mi człowiek nie bot. Po małym, ale kulturalnym pociśnięciu dowiedziałam się w końcu, że nie mogę mieć "zaklepanych" odtłuszczaczy i że przykro im z tego powodu oraz dostanę jednak zwrot pozostałych środków na swoje konto bankowe. No i gdzieś w tle krótkiego maila, że przepraszają za zaistniałą sytuację. Teraz pozostaje mi czekać, aż moje saldo na koncie się zwiększy. Na razie widzę jeszcze pieniądze na koncie promo, więc trzymam kciuki żebym do końca tygodnia otrzymała zwrocik.
Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz...
Cytując słowa piosenki zespołu Perfect chciałabym zakończyć swój wywód zakupowy w MIHI i tę dość dziwną przygodę. Wiecie, takie wywnętrznianie się to fajny sposób na wyrzucenie z siebie emocji i oczyszczenie umysłu.
Czy ten wpis jest potrzebny i czy nie zostanę za niego zbesztana? Dwa razy TAK! Jednak myślę, że jako nowa firma MIHI powinna sobie wziąć parę rzeczy do serca i jak to się ładnie mówi wyciągać wnioski i uczyć na swoich błędach i nie dociągnięciach. Strona się rozwija, dochodzą nowe kosmetyki, ale brak nici porozumienia i szybkiego rzeczowego kontaktu. Może winę ponosi też nie dogranie magazynu ze sklepem/stroną. Jednak nie pierwszy raz robię zakupy i zazwyczaj ktoś do mnie dzwonił, ewentualnie pisał, że czegoś akurat brakuje, albo nie ma danego koloru. Czy to z Allegro, Shopee czy Aliexpress. Tak, można się zdziwić słysząc po drugiej stronie łamaną angielszczyznę sprzedawcy z Chin. Czasem gdzieś na morzu zaginęła paczka, ale wysyłano drugą bądź bez problemu oddawano pieniądze. A co najważniejsze ktoś odpisywał i to całkiem regularnie i rzeczowo. Tu jak już wspominałam dostałam niekompletną paczkę obejmującą około 1/3 całego zamówienia. O ile zaliczyć dozowniki i katalog, którego nawet nikomu nie pokazałam. Domyślacie się zapewne powodu. I to bez jakiejkolwiek informacji, a potem dopominanie się o swoje.
Nie jest wo wpis uderzający w firmę jako całokształt. Jest wiele dziewczyn, które wierzą w MIHI i wiążą z nią swoją przyszłość. To dzięki ich chęci pomocy chciało mi się pisać w sposób rzeczowy i konkretny i trzymać nieco język za zębami. Dziewczyny robią kawał świetnej roboty rozpowszechniając markę i dzieląc się opiniami o produktach. Tym bardziej moim zdaniem cała reszta za którą odpowiada firma powinna być dograna na tip top.
Tak więc szałowej kariery z produktami MIHI nie zrobię. Może kiedyś coś zamówię, jeśli w pobliżu trafi się konsultantka, bo sama już nie zaryzykuje. A teraz zastanowię się na co wydać moje pieniążki?
Takie zakupowe "przeprawy" od razu mnie zniechęcają do tej firmy.
OdpowiedzUsuńDlatego jestem w Atomy, i to byl dobry wybór chociaz namawiano mnie na Mishi. Jednak jakos wygrala
UsuńSzlag by mnie jasny trafił na miejscu z taką firmą i taką przesyłką.
OdpowiedzUsuńA to jest Polska firma?
OdpowiedzUsuńJak zamawiałam produkty dużo produkcji było na Ukrainie, ale jaka firma trzeba by po KRS sparwdzić
UsuńU mnie nie było żadnych problemów z zamówieniem i dostałam dokładnie to co miało być.
OdpowiedzUsuńJestem z firma od pazdziernika 2023 and jak narazie super!!! Strona pokazuje ktore produkty sa fostepne a ktore nie I kiedy beda!!!
OdpowiedzUsuń