Witajcie! Kremy z filtrem to obowiązkowa cześć mojej pielęgnacji. Lato, kiedy odsłaniamy się bardziej muszę pamiętać o równomiernej aplikacji kosmetyków. Skóra ciała i dobór Spf nie jest dla mnie problemem. Jednak krem do twarzy to już zupełnie inna bajka. Żeby nie powiedzieć horror. Bo tu już pojawia się wiele aspektów, które mazidło z filtrem musi spełniać. Od dłuższego czasu do skóry twarzy wybieram najwyższy standardowy SPF. Tak są jeszcze większe, jednak chodzi mi o te ogólnodostępne. w sumie zimą mogłabym pod makijaż używać kosmetyku z SPF 30, ale pomyślę o tym przed sezonem. Kremy z filtrem mają to do siebie, ze albo bardzo bielą. Są też czasem ekstremalnie ciężkie. Albo za bardzo pachnące i szczypią w oczy. Bywa też tak, że nie współgrają z makijażem. A więc wybrać takowy do smarowania buźki nie jest wcale łatwo.
Babydream Extra Sensitive ,Spray do opalania Spf 50
Babydrem Extra Sensitive to produkt przeznaczony dla małych dzieci i niemowląt, czyli też nie będzie mnie podrażniał czy szczypał- tak sobie wydedukowałam. A poza tym ma filtr chemiczny, więc nie powinien bielić. No i spraye mają to do siebie, że nie mają nazbyt gęstej, treściwej formuły. Tak więc spray z Rossmanna wydawał się być dla mnie stworzony. Kupiłam go jak jeszcze było dość chłodno, więc początkowo stosowałam go na twarz, szyję i dekolt.
Szata graficzna sprayu co tu dużo mówić, dzieciakowa, więc szału nie ma. Opakowanie ma pojemność 200 ml więc i wyposażone jest w rozpylacz. Ja i tak pryskam najpierw na dłonie, a potem aplikuję kosmetyk na te partie ciała jakie potrzebuję. Miałam chrapkę jeszcze na krem w tubce, też z tej serii. Ale w końcu zdecydowałam się na lżejszą formułę sprayu. Stosunek ceny do jakości jest na plus.Może nie jeśli chodzi o krem do ciała. Ale za krem przeznaczony do fejsa to się jednak opłaca. Bo krem kosztował chyba nie całe 40 zł. Ale nadchodzi promocja i nie długo można go kupić znacznie taniej.
Spray nie bieli skóry, nie powoduje też dyskomfortu naniesiony blisko oczu. Nie zapycha, to super oczywiście. Jest wydajny, bo została mi aktualnie reszteczka. Co prawda teraz smaruje nim moje ponętne ciało, a nie twarz. Jednak właśnie można go traktować go też jako kosmetyk rodzinny. Chyba, ze jak u mnie tylko ja jestem jak wampir i tylko ja wyglądam jakbym wyszła z młyna. Ze względu na delikatne podejście do skóry polecam go nie tylko do stosowania na twarz dla osób, które wbiły sobie pielęgancję anty aging do głowy, ale właśnie dla maluszków. Słońce zawsze nie było sprzymierzeńcem naszej skóry, ale teraz to już apogeum negatywnego działania.
Jeśli szukacie sprawdzonego kosmetyku z wysoką ochroną przeciwsłoneczną, to lećcie do Roska po ten właśnie spray.
Faaajny, skuszę się :)
OdpowiedzUsuńLubie właśnie w takiej formie rozprowadzania kosmetyki z filtrami słonecznymi. I zawsze kupuje własnie SPF 50. Im mniej się opalę tym lepiej.
OdpowiedzUsuń