Witajcie! Nie wiem jak wy, ale ja często korzystam z kosmetyków, które na pierwszy rzut oka nie są do mojej cery. Jednak samo przeznaczenie i dedykowanie kremu nie dyskwalifikuje go do innego użytku. Ja patrzę bardziej na składniki aktywne i biorę pod uwagę stan mojej cery. Tak trafiłam właśnie na ten świetny i nie drogi kremik od Selfie Project. Jest to krem kojąco regenerujący do cery trądzikowej z cynkiem i ceramidami. Praktycznie kończę już drugie opakowanie, które upolowałam za aż dwanaście złotych. Krem dostaniecie m.in w Rossmannie.
Kojący krem regenerujący Selfie Project
Krem jak już wspominałam przeznaczony jest do cery mieszanej, tłustej i trądzikowej. Do nabycia jest także opcja nawilżająca. Ta jednak mogłaby być dla mnie za lekka, więc czytając opis wybrałam krem regenerujący. Mam problem z niedoskonałościami, a tu dodatkowo mamy jeszcze obietnicę nie tylko nawilżenia, ale także troska barierę hydrolipidową skóry. Ponadto krem ma działać także korzystnie w kwestii podrażnień i zaczerwienień.
Krem jest przyjemny w aplikacji. Lepiej nakładać go nieco mniej, bo jest jak wspominałam treściwy. Nawet moja skłonna do przesuszeń cera to odczuła, a tym bardziej posiadaczki cery tłustej! Najbardziej zależało mi na efekcie łagodzącym oraz barierze hydrolipidowej kupując ten krem. Kończyłam kuracje z peelingami zaczęłam stosować serum Isana z kwasem salicylowym. Dlatego taki otulający i zabezpieczający krem musiał znaleźć się w moim cyklu pielęgnacyjnym.
Krem nadaje się u mnie zarówno podczas porannej pielęgnacji, ale radzi sobie także wieczorem. Rano pięknie się wchłania i współgra z SPF'em oraz podkładem. Tworzy na skórze satynowy film i nie roluje się pod makijażem. Wieczorem jest na tyle odżywczy, że wspaniale troszczy się o skórę. Za jego pomocą pozbyłam się suchych skórek, cera jest miękka i jaśniejsza. Nie mam też okresowych drastycznych przesuszeń, na zmianę ze spływającym makijażem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Thanks for comment!
Dziękuję za każdy komentarz !